Uwaga- post długi i teoretyczny- dla zainteresowanych tworzeniem z masy solnej. Jeżeli temat ten Cię nie interesuje- serdecznie zapraszam na następny post- będzie już do "oglądania";-)
Witajcie! Dzisiaj będzie trochę teorii i mini kącik porad;-) Zbliżają się święta i z pewnością część z Was zechce wykonać własnoręcznie ozdoby z masy solnej. Być może będą to zawieszki w kształcie pierniczków, serduszek, a może aniołki, bałwanki- możliwości jest mnóstwo. Z tej okazji chciałabym wyjawić Wam kilka moich refleksji na temat tego jak zrobić masę solną.
Przepis sprawdzony i idealny w swej prostocie:
*1szklanka mąki
*1szklanka soli
*1/2 szklanka wody.
Ja używam tylko tego przepisu i zawsze w takich proporcjach. Kiedy chcę wykonać wiele prac i powyższa ilość będzie niewystarczająca, to i tak robię dokładnie taką, a kiedy się skończy- szybko dorabiam kolejna porcję. Przygotowaną masę wkładam do woreczka foliowego i wyciągam po kawałeczku, resztę zabezpieczam przed wysychaniem. Wiem, że niektóre osoby przechowują masę zrobioną w większej ilości w chłodnym miejscu (nie w lodówce) i wykorzystują potem, ale ja tego nigdy nie robię. U mnie to się nie sprawdziło, masa już drugiego dnia ma inną konsystencję i nawet po dodaniu mąki jest bardziej "wilgotna i spływająca" ;-)
W internecie znajduje się mnóstwo przepisów są też i takie, które podają proporcje np: 2 razy więcej soli niż mąki. Tutaj moja drobna uwaga- sól (chlorek sodu) jest substancją bardzo higroskopijną, czyli chłonie wodę-wilgoć z otoczenia i to ona głównie, a nie jak często krąży opinia- mąka- chłonie wodę z powietrza, etc. Z tego powodu lepiej używać mimo wszystko więcej mąki niż soli. Temperatura wody, którą używamy nie ma tu znaczenia, bo sól rozpuszcza się tak samo w zimnej jak i ciepłej. Poza tym taka ilość wody i tak nie rozpuści naszej soli, gdyż stworzymy roztwór przesycony (większej ilości już nie da się rozpuścić i tak czy siak zostanie sól). Ja po prostu biorę mąkę, sól, mieszam, a potem dodaję wodę (temp pokojowa) i wyrabiam całość dodając gdy trzeba nieco więcej wody lub mąki, by wyszła gładka masa. Powinna być sprężysta i nie przyklejać się nachalnie do rąk;-) Potem do woreczka i zamykam, by nie obsychała. Wyjmuję tylko tyle masy, by zrobić jakiś kawałeczek, resztę trzymam w woreczku i na bieżąco dokładam ("przyklejam" za pomocą zwilżonego wodą pędzelka). Nie podsypuję też stolnicy (bo na niej modeluję) mąką, tylko leciutko obsypuje mąką wałek i strzepuje nadmiar. Gdy na wałku pojawią się kawałeczki masy- myję go, osuszam i znowu jest gotowy do użycia. Gotową pracę przenoszę na blachę wyłożoną folią aluminiową (świecącą stroną do góry- czyli tak by stykała się z pracą). Nie używam papieru ani nie piekę bezpośrednio na blasze, zawsze na folii aluminiowej. Kiedy jedna praca wyląduje na blasze- przykrywam ją zwilżoną ściereczką kuchenną, taką zwykła lnianą, w którą wcześniej wytarłam mokre ręce- dzięki temu praca nie podsycha zanim nie trafi do piekarnika. Wypiekam najpierw w temperaturze 50 stopni Celsjusza ok 30-40 minut, kolejne 20-30 minut w 75 stopniach, potem podnoszę temperaturę na 100 stopni na około 20 minut. Na końcu 125 stopni przez ok 20 minut, na chwilę włączam termoobieg- może ok 10 minut i wyłączam. Piekarnik nagrzewam tylko od dołu i termoobieg włączam pod koniec na chwilkę. Nie obracam dzięki temu prac. Czasami są w piecu dłużej, w zależności od grubości- wtedy wydłużam czas wypieku w temperaturze 100 lub 125 stopni. Wszystko niestety trzeba wypróbować na swoich piekarnikach, metodą prób i błędów. Raz na jakiś czas sprawdzam wypieczenie przy użyciu np. metalowego szpikulca- nie wbijam go, ale opukuję pracę, gdy pojawia się taki "głuchy" odgłos praca jest już pozbawiona wody;-) Widać zresztą, że zmienia się jej kolor- najpierw jaśnieje, a gdy potrzymamy dłużej będzie się rumienić. Ja nie zrumieniam "na siłę", gdy jest sucha- koniec pieczenia:-) Wyjmuję "wypieki" i daję im ostygnąc na drewenianej deseczce.
Kiedy podczas pieczenia powstają w pracy bąble- oznacza to, że temperatura jest za wysoka na początku wypieku. Można wtedy otworzyć piekarnik i delikatnie wcisnąć wybrzuszenie ściereczką- uwaga by się nie oparzyć- jednak nie gwarantuje to w 100% sukcesu;-) Jednak kiedy się opanuje swój piekarnik i pracę z nim, bąbli nie będzie:-) Kiedy z kolei brzegi pracy będą się podginać do góry- woda również wyparowuje za szybko i obsychają= również za wysoka temperatura. W odpowiednich warunkach praca będzie gładka i prosta:-)
Osobiście bardzo rzadko barwię masę. Jeżeli już to robię, to stosuję cynamon lub farby akrylowe, ale chcąc mieć gładką powierzchnię- niestety najlepiej pomalować masę po wypieczeniu. Świetnie sprawdzą się tu farby akrylowe. Gotową pracę po wyschnięciu zabezpieczam przy pomocy 2-ch warstw lakieru- lakieruję lakierami akrylowymi w spray'u. Z każdej ze stron dwa razy.
Odnośnie masy solnej na ozdoby w stylu ciastek i pierniczków- rozciągam mocno masę wałkiem- wtedy pojawia się "struktura" przypominająca prawdziwe pierniki:-) Gdy z kolei chcę mieć gładką masę wyjęty kawałeczek rozwałkowuję delikatnie, ewentualnie odwracam na drugą stronę- będzie gładsza. Jeszcze jedna ważna zasada- często myć ręce! Podczas modelowania kryształki soli osadzają się nam na dłoniach i mogą powodować powstawanie nierówności na naszej masie. Z tego powodu raz na jakiś czas trzeba umyć i osuszyć ręce, które można wycierać delikatnie w naszą ściereczkę przykrywającą wyroby i chroniącą przed wysychaniem.
Na koniec dodam, że używam zawsze tylko i wyłącznie jednej konkretnej mąki i soli. o ile w przypadku soli wystarczy, by była po prostu drobno zmielona, to mąka bywa bardziej kapryśna, stąd trzymam się tej jednej sprawdzonej. Nie chcę tu robić reklamy, stąd gdyby kogoś temat interesował mogę podać informację na maila:-)
Kochani mam nadzieję, że nie zanudziłam Was i osoby zainteresowane tym tematem coś z tego postu dla siebie "wyniosą" ;-) To oczywiście moje podejście i obserwacje odnośnie masy solnej i każdy może mieć odmienne doświadczenia i "triki", chętnie przeczytam Wasze porady i spostrzeżenia. Na koniec serdecznie pozdrawiam Oliwkę, mam nadzieję że pomogłam;-) Miłego dnia!